Zaburzone? Moje dziecko? Nie… ono jest niegrzeczne, nieposłuszne, głośne, robi mi na złość, szaleje, nie chce usiąść kiedy go proszę…. Ale czy na pewno to jest niegrzeczność?

Po domu przeszedł huragan. Porozrzucane klocki, zabawki, ubrania. Kiedy weszłam do przedpokoju Młody przeleciał z jednego końca  na drugi ledwo mnie nie taranując.  Wziął rozbieg i wskoczył na łóżko. Parę skoków jak na trampolinie, potem skok na krzesło. Ale to za nudne, krzesła trzeba poustawiać obok siebie, poskakać po nich, zeskoczyć na podłogę. „Dziecko połamiesz się”…

Zdążyłam tylko rozpiąć kurtkę, a on już pod krzesłami robi tor przeszkód uderzając się w głowę- ale zdaje się tego nie poczuć. Odsuwa kanapę od ściany, wciska się między meble, piszczy i krzyczy z radości. Biegnie, wpada na mnie, ściska z całej siły i uderza w plecy- „Cześć mamo!”- krzyczy. Nie dał mi szansy odpowiedzieć.. już tarmosił psa, ściskał, kładł się na niego, szczypał – cud, że jeszcze żyje. Pies oczywiście.

Gdyby jeszcze to wszystko było w ciszy. Ale nie.. drze się jak opętany, krzyczy z radości i ekscytacji.

A jak myjemy głowę słyszy go cały blok, jak obcinamy paznokcie – sąsiedzi pewnie dzwonią na policję. Bo jaka normalna matka zadaje dziecku cierpienie, że ten aż krzyczy „ratunku, boli, nie rób mi tego”! Aż wstyd wyjść z domu.

Ubrania tylko bez metek, rajstopy i majtki na lewą stronę- szew mniej gryzie. Jedzenie tak ale papkowate, bez grudek, jogurt bez owoców, serek bez dodatków, kisiel mega gładki, tylko słone, kwaśne, ostre, o delikatnym zapachu, tylko o wyrazistym zapachu- właściwe zaznacz. „Weź dziecko choć raz zjedz to bez marudzenia, proszę miej litość nad matką.”

„ O fuj jak to brzydko pachnie, o fuj , blee to śmierdzi, fuj ale on/ona śmierdzi…itp.”

„Synu nie kręć się, usiądź, teraz jemy, nie stukaj nogami, nie kładź się na stół, nie podpieraj głowy”.

A kiedy przychodzi już wieczór, wydaje się, że chwila wytchnienia jest już blisko… Nie… wtedy trzeba krzyczeć, skakać po łóżku, kręcić się, wybiegać z łóżka, trzeba go bujać, nosić na rękach, przytulać, kołysać…aż nie dobrze się robi…Już tracę siły, już mam dość…

Znajome? 

Jeżeli tak, drogi Rodzicu to nie jest niegrzeczność Waszego dziecka, to wołanie o pomoc.  Gdyż jego układ nerwowy funkcjonuje inaczej. Rodzicu daj szansę swojemu dziecku, skonsultuj się z terapeutą Integracji Sensorycznej. Może będą potrzebne regularne ćwiczenia, może wystarczą pewne strategie zastosowane w domu.. może stanie się w domu bardziej przewidywalnie,  spokojniej, ciszej…

POWODZENIA!!!